oda do mego roweru

5.0/5 | 10


oda do mego roweru

patrzę na ciebie z lekką zadumą
myśl mi ucieka w czasy młodzieńca
kiedy nabyłem cię drogą kupna
na jakimś targu blisko od wejścia

twoje opony z czasem spękały
stomil ich pewnie już nie pamięta
mil chyba zresztą tysiąc zjechały
prostując drogę co była kręta

zdrapana rama szkielet zwycięstwa
nad czasem durnym nieubłaganym
nieważne rysy - to dowód męstwa
wszyscy je w końcu w tym życiu mamy

kiedy ze wschodem mnie wieziesz co dzień
swoim spokojem gasisz me lęki
patrzę na twarze gniewnie skrzywione
nabitych w tłocznych ulic butelki

nie masz kaprysów ni bólów ramy
mimo nacisków korba nie stęka
trochę przekory obydwaj mamy
do dziś nogawkę mi w łańcuch wkręcasz

powodów nie mam by Cię zatrważać
skarcić gdy kapcia złapiesz na drogach
primo - nieczęsto ci się to zdarza
primo po drugie - moja w tym... noga

gdy do serwisu trafisz nareszcie
zgięty kolejnym mym kilogramem
pan Marian ujmie cię z zręczne ręce
ty kierownicą wskażesz mu ranę

on Cię rozbierze w swoim zakładzie
wnętrze oponki zgrabnie wymieni
i zmilczy kiedy w płochym nieładzie
twa rama bordo się...zaczerwieni

w końcu ze słonkiem i śpiewem kosa
wąskim chodnikiem między troskami
pomkniemy razem z wiatrem we włosach
jak przyjaciele - wśród tłumu sami

2012



 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  
28.06.2012,  bmz

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

;)
Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena: