* * *

autor:  Paweł Morański
0.0/5 | 0


A ja Cię ratowałem z opałów,
niczym rycerz na na białym rumaku białogłowe, ze Smoczej jamy.
Ogień w sercu rozpaliłaś,
wróciłaś wiarę i nadzieję w miłość straconą,
Lecz zapach siarki i ziół tlących się w Smoczej jamie,
nęcił Cię bardziej, niźli spokojne życie.
Wróciłaś.
Honor rycerza zdeptany został,
wiara i nadzieja stracona.
To wszystko w tak krótkim czasie... Strata, zysk, strata...
Ogień w sercu pozostał,
lecz dziwnie parzy, już nie grzeje cieplutko.
Uczucie z rozumem się kłóci.
Ten woła: walcz! Ten woła: stój, daj czas!
A głowa boli co raz bardziej, myśli kłębią się szalone.
Wiem! Zabawie się.
Znajdę Charona i poproszę o przewózkę po Styksie.
Nie wrócę na tarczy, niczym Spartanin.
Miłości już nigdy nie zaznam, bo nie pozwolę sobie.
Poznałem prawdziwą miłość kłamstwem przekładaną.
Więcej nie chcę.

Świnoujście 08.04.2009r



 
KOMENTARZE