Przebudzenia (ostatnie)
Rzeko, coś z wyżnej skały spadła,
by teraz w wąskim korycisku
ze źródeł związać sznurowadła,
płyń, i opowiedz niżej wszystko.
Wichrze, podniebny gondolierze,
w przydługim płaszczu, rozchełstanym,
zaprzęgnij w wiosła łódź przymierza,
popłyń za wodą, po to samo.
Dymie, jak starzec siwobrody,
błądzący mamut, stado owiec,
idź od koliby w miast zagrody,
powiedz co rzeka, co wiatr - powiedz.
Wędrownym dymom, wiatrom, rzekom,
tak w myślach kazał nad Obidzą
i człowiekowi, gdzieś daleko,
by ich posłuchał, co powiedzą.
Nie kryj w powieki swoich oczu,
by wiatr ich dymem nie zaprószył,
sprawdź lepiej, co się z nich wytoczy,
czy tylko woda, czy łzy wzruszeń.
Dla ciebie, Podhalańska ziemio,
warto zostawić Rzym i Kraków,
powrócę tu, by spocząć w cieniu,
pod słońcem gorejącym z krzaków.
Ech! Przebudzenia - nie dokończył,
odgarnął z czoła siwe włosy,
poszedł, już nie przed, lecz za słońcem,
gdzie Rzym, gdzie Krym, w skarpetach bosych.
by teraz w wąskim korycisku
ze źródeł związać sznurowadła,
płyń, i opowiedz niżej wszystko.
Wichrze, podniebny gondolierze,
w przydługim płaszczu, rozchełstanym,
zaprzęgnij w wiosła łódź przymierza,
popłyń za wodą, po to samo.
Dymie, jak starzec siwobrody,
błądzący mamut, stado owiec,
idź od koliby w miast zagrody,
powiedz co rzeka, co wiatr - powiedz.
Wędrownym dymom, wiatrom, rzekom,
tak w myślach kazał nad Obidzą
i człowiekowi, gdzieś daleko,
by ich posłuchał, co powiedzą.
Nie kryj w powieki swoich oczu,
by wiatr ich dymem nie zaprószył,
sprawdź lepiej, co się z nich wytoczy,
czy tylko woda, czy łzy wzruszeń.
Dla ciebie, Podhalańska ziemio,
warto zostawić Rzym i Kraków,
powrócę tu, by spocząć w cieniu,
pod słońcem gorejącym z krzaków.
Ech! Przebudzenia - nie dokończył,
odgarnął z czoła siwe włosy,
poszedł, już nie przed, lecz za słońcem,
gdzie Rzym, gdzie Krym, w skarpetach bosych.
My rating
My rating
Moja ocena
słońce gorejących krzaków - znakomite!My rating
My rating
Moja ocena
piękne...