BLACKOUT
W wielkim mieście potężnieją sprawy wszystkie,
A ja tutaj się zachwycam małym listkiem.
Tam bywają rządcy, władcy tego świata.
A mnie tutaj wokół serca motyl lata.
Tam nie słychać jak po nocach słowik śpiewa,
Tu koronowane głowy mają drzewa.
W tym miasteczku brzmi łagodny szmer zegara,
Człowiek tu się nie starzeje, a się stara.
Czas w kawałki coraz mniejsze wam się kruszy,
Nam przepływa każda chwila w poprzek duszy.
Tam znikają całe pajdy nieprzełknięte,
Tu czujemy przez rumianek świeżą miętę.
Lecz im szybciej swoje chwile połykacie,
Tym się bardziej zamykacie w kazamacie.
Lepiej przeżuć, lepiej przeżyć tu i teraz
I nieśpiesznie się przyglądać barwom nieba,
Po co wam ta do postępu galopada
Czy się ona komu kiedy na co nada?
Tu runami tajemnymi mech w strumieniu
Zapisuje lasu dzieje na kamieniu.
Ale kiedy wam po domach zgaśnie światło
Nie latarka wam zaświeci i nie spartfon -
staroświeckie, stare świece zapalicie
i być może odkryjecie, czym jest życie.
A ja tutaj się zachwycam małym listkiem.
Tam bywają rządcy, władcy tego świata.
A mnie tutaj wokół serca motyl lata.
Tam nie słychać jak po nocach słowik śpiewa,
Tu koronowane głowy mają drzewa.
W tym miasteczku brzmi łagodny szmer zegara,
Człowiek tu się nie starzeje, a się stara.
Czas w kawałki coraz mniejsze wam się kruszy,
Nam przepływa każda chwila w poprzek duszy.
Tam znikają całe pajdy nieprzełknięte,
Tu czujemy przez rumianek świeżą miętę.
Lecz im szybciej swoje chwile połykacie,
Tym się bardziej zamykacie w kazamacie.
Lepiej przeżuć, lepiej przeżyć tu i teraz
I nieśpiesznie się przyglądać barwom nieba,
Po co wam ta do postępu galopada
Czy się ona komu kiedy na co nada?
Tu runami tajemnymi mech w strumieniu
Zapisuje lasu dzieje na kamieniu.
Ale kiedy wam po domach zgaśnie światło
Nie latarka wam zaświeci i nie spartfon -
staroświeckie, stare świece zapalicie
i być może odkryjecie, czym jest życie.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating