Święty Marek od bezdomnych

author:  Kasia Dominik
5.0/5 | 4


Ciemność
wilgotne powietrze
w bramie mordowni święty
.
Nie ocenia nie krytykuje
rozmawia z bezdomnym
który z przedawkowania
kona pod śmietnikiem
.
Wyblakłe postacie
w czarnych garniturach
klną na prawo i lewo
że nie wypada
żałować narkomana
.
Lecz Monar
anioł wyrzutków
daje siebie innym
Każdego dnia
wyciąga z nicości
umiera ratując margines
.
Frankenstein uszyty
z ludzkiej krzywdy
dwa zawały
cztery by-passy
inwalida
ojciec chorych na AIDS
prawdziwa legenda
.
Zginął tak jak żył
w drodze pod rękę
z gipsowym Chrystusem
zostawiając namiastkę życia
.
Bóg go potrzebował
.
Tłum bez końca
wieńce z jarzębiny
bukiety dzikich kwiatów
dźwięk dzwonu
Stanisław Kostka
i Łańcuch Czystych Serc
.
Ten który miał pomysł
przepustkę na przyszłość
zostawił głęboką żałobę
.
Jurek z wszytym esperalem
ksiądz Arkadiusz Nowak
Artur Szałapiński
kruczowłosa licealistka
cuchnący starzec
i odurzony małolat
wszyscy podali sobie ręce
przekazując znak pokoju
.
A Monar się uśmiecha
.
Kasia Dominik



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
05.10.2021,  mroźny

My rating

My rating:  
01.10.2021,  Ula eM

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
01.10.2021,  Ravenwood