W naszej kamienicy
Tu w naszej starej kamienicy
dość już dziurawe mamy schody,
krany są szczelne po próżnicy,
bo od miesięcy nie ma wody.
Tynki na klatkach popękane,
wiórem się z dachu sypie papa,
zimno jak w psiarni jest co ranek
i przepełniona szczurołapa.
Stróż poczciwy pożar tłumi,
tu połata, tam poklei.
Dużo robi, wiele umie -
to nie koleś od Barei.
Gdyby nie staruszek skromny,
lokatorzy - as i tuz -
wszyscy byliby bezdomni
a pośrodku jeden gruz.
Anioł Stróż to, bez zdań dwóch,
schylmy przed nim czapki denko
i maleńki pomnik mu
tu postawmy tą piosenką.
Bo nie stanie na cokołach
człek poczciwy, pracowity,
ale taki, co to zgoła
tej skromności już wyzbyty.
Nagle i taka wieść tu przyszła,
że pod oknami naszej „Gracji“
ma jutro jechać gruba fisza
i ma lustrować elewację.
Przeto właściciel tych trzech kątów
zwołał mieszkańców na zebranie
a tam, wskazując dom od frontu,
zarządził wielkie malowanie.
Na nic zdały się protesty,
że pilniejsze są potrzeby,
na nic i Rejtana gesty,
gadaj zdrów do tej ameby.
Jak on pięknie obiecywał
remont wszystkich tylnych ścian,
ale by, jak trąbka wzywał,
od frontowych zacząć bram.
I za wodzem poszedł tłum
obietnicą znów zwabiony.
Wszak nie czas podnosić szum,
gdy wokoło grzeczne wrony.
Zamiast więc naprawiać gonty,
łatać schody, wbijać szpunt,
my pacykujemy fronty,
bo wiadomo - grunt to frónt!
Jak wiadomo - grunt to frónt!
dość już dziurawe mamy schody,
krany są szczelne po próżnicy,
bo od miesięcy nie ma wody.
Tynki na klatkach popękane,
wiórem się z dachu sypie papa,
zimno jak w psiarni jest co ranek
i przepełniona szczurołapa.
Stróż poczciwy pożar tłumi,
tu połata, tam poklei.
Dużo robi, wiele umie -
to nie koleś od Barei.
Gdyby nie staruszek skromny,
lokatorzy - as i tuz -
wszyscy byliby bezdomni
a pośrodku jeden gruz.
Anioł Stróż to, bez zdań dwóch,
schylmy przed nim czapki denko
i maleńki pomnik mu
tu postawmy tą piosenką.
Bo nie stanie na cokołach
człek poczciwy, pracowity,
ale taki, co to zgoła
tej skromności już wyzbyty.
Nagle i taka wieść tu przyszła,
że pod oknami naszej „Gracji“
ma jutro jechać gruba fisza
i ma lustrować elewację.
Przeto właściciel tych trzech kątów
zwołał mieszkańców na zebranie
a tam, wskazując dom od frontu,
zarządził wielkie malowanie.
Na nic zdały się protesty,
że pilniejsze są potrzeby,
na nic i Rejtana gesty,
gadaj zdrów do tej ameby.
Jak on pięknie obiecywał
remont wszystkich tylnych ścian,
ale by, jak trąbka wzywał,
od frontowych zacząć bram.
I za wodzem poszedł tłum
obietnicą znów zwabiony.
Wszak nie czas podnosić szum,
gdy wokoło grzeczne wrony.
Zamiast więc naprawiać gonty,
łatać schody, wbijać szpunt,
my pacykujemy fronty,
bo wiadomo - grunt to frónt!
Jak wiadomo - grunt to frónt!
My rating
My rating
My rating