Sen
Wzbiera we mnie żal nadaremny
białym pnączem okrutnej trwogi,
szelest liści-słów rośnie szeptem
w plątaninie łodyg:
Mówisz, że nas nigdy nie było,
mówisz: "Czas ... to tylko złudzenie",
twierdzisz, że samotność jest zwykłym
nieporozumieniem.
Ciemność; wśród słów ostrych jak rapier
szukam nazwy tego co boli,
sypię piasek liter na papier
z pustych klepsydr dłoni.
I tak cię pamiętam: powoli,
jak lato zmieniające się w jesień,
w szklanej ciszy pustych pokoi
przerwanym nagle snem...
06.2020
białym pnączem okrutnej trwogi,
szelest liści-słów rośnie szeptem
w plątaninie łodyg:
Mówisz, że nas nigdy nie było,
mówisz: "Czas ... to tylko złudzenie",
twierdzisz, że samotność jest zwykłym
nieporozumieniem.
Ciemność; wśród słów ostrych jak rapier
szukam nazwy tego co boli,
sypię piasek liter na papier
z pustych klepsydr dłoni.
I tak cię pamiętam: powoli,
jak lato zmieniające się w jesień,
w szklanej ciszy pustych pokoi
przerwanym nagle snem...
06.2020
My rating
@ Justyna Kotowiecka
Dziękuję za komentarz. :))My rating
My rating
My rating
Pięć *
Chciałam dać 5*, niestety nie można skorygować błędu. Podoba mi się układ i rymy, które niewiele z nas stosuje. Całość wpadająca w ucho, łatwo zapamiętać. Pozdrawiam serdecznie.My rating