cztery dni
cztery dni
(W. Bonowiczowi)
od nadziei poranka do zmęczenia wieczoru
oczekiwań i potrzeb wśród zatargów i sporów
pośród tego co drażni i rokuje złowieszczo
kiedy światło zanika i odchodzi w zaprzeszłość
od porannej depresji do wieczoru w zwątpieniu
kiedy cele majaczą lub chowają się w cieniu
gdy samotność przygniata swoim butem do ziemi
nie wiadomo jak duszę choć w połowie dotlenić
od zmęczenia po nocy do euforii wieczoru
gdy się myśli zmieniają i tabletki pospołu
gdy jak pisarz napisał czując życia ukłucie
nie pieniądze lecz chemia daje szczęścia poczucie
od skowronków o świcie do wieczoru w radości
gdy już wszystko co przykre nie przenika do kości
coś się w końcu układa by nie myśleć o końcu
chce się życie pochłaniać sześć tygodni w miesiącu
PW
2021.03.23
(W. Bonowiczowi)
od nadziei poranka do zmęczenia wieczoru
oczekiwań i potrzeb wśród zatargów i sporów
pośród tego co drażni i rokuje złowieszczo
kiedy światło zanika i odchodzi w zaprzeszłość
od porannej depresji do wieczoru w zwątpieniu
kiedy cele majaczą lub chowają się w cieniu
gdy samotność przygniata swoim butem do ziemi
nie wiadomo jak duszę choć w połowie dotlenić
od zmęczenia po nocy do euforii wieczoru
gdy się myśli zmieniają i tabletki pospołu
gdy jak pisarz napisał czując życia ukłucie
nie pieniądze lecz chemia daje szczęścia poczucie
od skowronków o świcie do wieczoru w radości
gdy już wszystko co przykre nie przenika do kości
coś się w końcu układa by nie myśleć o końcu
chce się życie pochłaniać sześć tygodni w miesiącu
PW
2021.03.23
My rating
My rating
My rating
My rating