WZDŁUŻ RÓWNOLEGŁEJ
WZDŁUŻ RÓWNOLEGŁEJ CISZY
Bezludne późno wzeszło
tylnymi drzwiami
na skraj martwej strefy nieboskłonu
bez początku i bez końca
odczuwam prawo przyciągania
i ciążenia
krainy czarów
pusta zamglona ulica
Alicji z innej bajki
gdzieś migruje
jak niby nigdy nic
przez krzywe zwierciadło szyb
Próbuję wiersz krzesać
słowa rozmarzać
nocnym piórem sycić
nieobecność
wzdłuż równoległej ciszy
roznegliżowanych chimer i wen
rozpływa się Droga Mleczna
niebo płowieje
zastyga na białym arkuszu
w roju gwiezdnych oczu
szeleszczących myśli
czai się sen
⊰Ҝற$⊱…………………………………………………… Toruń - 16 grudnia '2O
Bezludne późno wzeszło
tylnymi drzwiami
na skraj martwej strefy nieboskłonu
bez początku i bez końca
odczuwam prawo przyciągania
i ciążenia
krainy czarów
pusta zamglona ulica
Alicji z innej bajki
gdzieś migruje
jak niby nigdy nic
przez krzywe zwierciadło szyb
Próbuję wiersz krzesać
słowa rozmarzać
nocnym piórem sycić
nieobecność
wzdłuż równoległej ciszy
roznegliżowanych chimer i wen
rozpływa się Droga Mleczna
niebo płowieje
zastyga na białym arkuszu
w roju gwiezdnych oczu
szeleszczących myśli
czai się sen
⊰Ҝற$⊱…………………………………………………… Toruń - 16 grudnia '2O
My rating