Noma

author:  Annna2
5.0/5 | 8


Poczóntek októlbera buł zawdy psiankny.
Wciórko dołobkoła sia robziuło z dnia na dziań złóte i czerwóne.
Na nowambar pozietrze sia wadziło.
Plucha tako buła, co pod gołam niebam łustojić nie szło,
w sztyflach gumowych sia chodziułó,
bo jek ni, to zaro picie byliby mokre.
I słónka bez cołan cias na niebzie cole
zidać nie buło.

A przecież nam nie można zapomnieć o Niej.
Poparzona słońcem, schłodzona mrozem,
tak wody pragnąca.
Siewy, dożynki i plony, o tym też trzeba wspomnieć, podziękować.
Za każde drzewo, kwiatek, ziarno,
i za pająka, co leniwie znów snuje się po kątach.
Ziemio Matko moja, Ty wiesz,
kocham cię i ciągle przytulam,
myślę.
I nie wiem już, kiedy tego nie robię.



Noma- nam.
Októlber- październik.
Wadziło sia- kłóciło się
Pozietrze- pogoda.
Zawdy- zawsze
Robziuło- stawało się
Wciórko- wszystko.
Łustojić- ustać.
Sztyfle gumowe- gumiaki.
Jek- jak.
Picie- skarpety.
Cołan- cały.
Cias- czas
Cole- wcale
Zidać- widać


Gwara warmińska.

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
01.12.2020,  Ula eM

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
01.12.2020,  Maciej Misiu

My rating

My rating:  

Genialne

powtórzę: genialne!
My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
30.11.2020,  pola