Wieczorówka

author:  Piotr Frymczewskij
5.0/5 | 1


Wiedza, wiedza, wiedza
każdego dnia slogan wpychany
jedni chcą nauczać
drudzy to wymuszać
trzeci chłonąć
a cała reszta powinna ochłonąć
słysząc nakazy
częste krzyki
powiązane z nauką, cyrkowe wybryki
jak spojrzeć obiektywnie
przecież wiedzę każdy zdobywa
nie rzadko się nią dzieli
weźmy pod lupę rodzinę złodziei
w dzienniczku może nie było chwały
ojciec przelotnie był widywany
swój fach szlifował w niejednej bramie
z portfeli królowie
z rąk zegarki
z kieszeni karty kredytowe
ze smyczy rwał najchętniej nokie
w ostateczności alcatele
nierzadko cierpiało też uzębienie
takie czasy...gdy właściciela nogi żegnały sznurowane adidasy
sumienna praca studiami zaowocowała
wieczorówka rozwinęła już nie małe skrzydła
nauczył się okradać mieszkania
nocne hałasy to jego sprawka
szybko opanował sztukę znikania
zamki na czas otwierał
zrozumiał, że to jego ulubiona zabawa
fakultet więc wybrał
motoryzacja
szybko poczuł, jak się wzbogaca
nie opuszczał zajęć
uwielbiał rozwiercać
inne, jak twierdził, małym palcem otwierał
z mundurowych drwił i szydził
od momentu gdy polonezem chcieli gonić merca
szacunek zdobywał u wszelakiej maści
studentów co inny kierunek wybrali
czuł się stabilnie
od korepetycji dawania nie stronił
niczego się nie bał
syn jego nieletni
jak w obrazek wpatrzony
niby pojęcia nie miał co ojczulek robi
też lubił naprawiać i rozbierać samochody
z czasem jednak, senior się uspokoił
policja szybko delikwenta zapomniała
lecz nic nie pozostaje takie jakim się zdawało
kryminalna może i darowała
lecz nie ten co się zbłaźnił radiowozem
co w szaleńczy pościg, ruszył za niemieckim wozem
koledzy, miesiącami z niego drwili
okazało się, że zawinął się wzdłuż jedynej latarni w okolicy
miał przerąbane
premie cofnięto
zdegradowano
prawie usunięto
to doświadczenie, nigdy nie wyparowało
budował coraz mocniejszą wiarę
cierpliwość, nauka idą zawsze w parze
z poldka przesiadł się do opla
po pracy warsztat obserwował
licząc, że wkrótce się powiedzie
przyszła ta właściwa pora
podjeżdża porsche
wydawało się, że obserwator rozpoznał kierowcę
w głowie ma chwałę
na piersi order
gdy patrzy po blachach
wie, że walone
błyskawicznie wysiada, wyciągając pistolet
strzał ostrzegawczy nie pomaga
podejrzany wskakuje do środka
ruszając z piskiem na policjanta
ten strzela dwa razy
...
podchodzi do super wozu na słupie zaparkowanego
drzwi się otwierają
ręka bezwładnie wypada
zbliżając się, kajdanki wyjmuje
dopiero teraz pojmuje
trafił
dwa razy
między oczy
obowiązek spełniony
pies chorobliwie zadowolony
podnosi głowę uciekiniera
wykrzykując: "mam Cię i co teraz!?!?!?!"
po drobnej chwili dostrzega
w ciele nie ma już człowieka
a to co zostało, nie jest tym kim się wydawało
nie zabił ojca lecz jego syna
więc jakby nie spojrzeć na to wydarzenie
uczmy się cierpliwie
rozpoznawać cienie

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  
31.08.2020,  Ula eM