Sernik
Wieje wiatr coraz bardziej jesienny.
Chodem nasiąkł w lodówce i sernik,
który piekłam na twoje powroty,
upadki, codzienność i wzloty.
Moje schaby peklowane śliwką,
odpowiednio schłodzone piwko,
po to, byś wracał do domu.
Do mnie - niepotrzebny nikomu.
Ty poznałeś ją w jakimś fast-foodzie,
obskurnej przydrożnej budzie,
hamburgera jadła z frytkami.
Stałeś jak zahipnotyzowany.
Patrząc w jej oczy cholernie niebieskie,
przebijałeś wzrokiem jej kieckę.
Nie wróciłeś już więcej do domu,
do mnie - niepotrzebnej nikomu.
Ref;
A ja ciągle czekałam taka,
na pozór - byle jaka.
Trochę z Negri i trochę z Rywina
Z Chanel, i Rin Tin Tina,
z zachodów i wschodów słońca,
nie odkryta całkiem do końca.
Łagodna jak morska bryza,
czasem jak opal, lub sizal.
Tak zostałeś z nią rok czy dwa lata,
podupadła na tobie twa szata,
nowych zmarszczek przybyło na czole,
jak ok w moim niedzielnym rosole.
Podobno karmiła cię łzami
na przemian z hamburgerami,
cholesterolu przybyło w aorcie,
luźno zrobiło na koncie.
Potem poznała kogoś przelotnie,
w jakimś pubie przydrożnym w oknie,
ktoś uśmiechał się bardziej zalotnie
niż ty potrafiłeś kiedykolwiek.
Odeszła wczesna jesienią,
jeszcze mgły się snuły nad ziemią.
Ty chcesz wrócić do mnie, do domu
niepotrzebny- niepotrzebnej nikomu.
Ref;
Myślisz, że jestem jeszcze taka,
na pozór - byle jaka?
Trochę z Negri i trochę z Rywina
Z Chanel, i Rin Tin Tina,
z zachodów i wschodów słońca,
nie odkryta całkiem do końca.
Łagodna jak morska bryza,
czasem jak opal, lub sizal
Chodem nasiąkł w lodówce i sernik,
który piekłam na twoje powroty,
upadki, codzienność i wzloty.
Moje schaby peklowane śliwką,
odpowiednio schłodzone piwko,
po to, byś wracał do domu.
Do mnie - niepotrzebny nikomu.
Ty poznałeś ją w jakimś fast-foodzie,
obskurnej przydrożnej budzie,
hamburgera jadła z frytkami.
Stałeś jak zahipnotyzowany.
Patrząc w jej oczy cholernie niebieskie,
przebijałeś wzrokiem jej kieckę.
Nie wróciłeś już więcej do domu,
do mnie - niepotrzebnej nikomu.
Ref;
A ja ciągle czekałam taka,
na pozór - byle jaka.
Trochę z Negri i trochę z Rywina
Z Chanel, i Rin Tin Tina,
z zachodów i wschodów słońca,
nie odkryta całkiem do końca.
Łagodna jak morska bryza,
czasem jak opal, lub sizal.
Tak zostałeś z nią rok czy dwa lata,
podupadła na tobie twa szata,
nowych zmarszczek przybyło na czole,
jak ok w moim niedzielnym rosole.
Podobno karmiła cię łzami
na przemian z hamburgerami,
cholesterolu przybyło w aorcie,
luźno zrobiło na koncie.
Potem poznała kogoś przelotnie,
w jakimś pubie przydrożnym w oknie,
ktoś uśmiechał się bardziej zalotnie
niż ty potrafiłeś kiedykolwiek.
Odeszła wczesna jesienią,
jeszcze mgły się snuły nad ziemią.
Ty chcesz wrócić do mnie, do domu
niepotrzebny- niepotrzebnej nikomu.
Ref;
Myślisz, że jestem jeszcze taka,
na pozór - byle jaka?
Trochę z Negri i trochę z Rywina
Z Chanel, i Rin Tin Tina,
z zachodów i wschodów słońca,
nie odkryta całkiem do końca.
Łagodna jak morska bryza,
czasem jak opal, lub sizal
Moja ocena
Chwyta za serce nawet i bez melodii...My rating
My rating
@wiatr-w-oczy
....kiedys wrzucę na audio .Moja ocena
a melodia jaka?My rating
My rating
Moja ocena
smaczne...i na wynos
i na miejscu :)
Moja ocena
pachnie Osiecką :)My rating
My rating