************

author:  Łukasz Rutkowski
5.0/5 | 1


Zgodnie z tym polskim zwyczajem
we wszystkich ojczyzny krańcach
zawsze jedna partia przypada
na jednego mieszkańca.
I w takim właśnie Janowie
lub, jeśli wola, w Janówku
boje o fotel burmistrza
start mają na samym przednówku.

I oto pierwszy kandydat,
a krakus to jest od kołyski,
takie ma hasło wyborcze:
- Darmowe weki dla wszystkich!
Tu w śmiech popada ów drugi,
co przyszedł tutaj spod Łodzi:
- Szkłem pustym pan ludzi raczysz?
To w Polsce nie uchodzi!

Wychyla się na to trzeci -
młodzieniec spod Białegostoku:
- Baton dla każdej rodziny
co stanie u mego boku!
Łodzianin zaś na to dictum
krzyk wznosi naprawdę wielki:
- On biała śmierć! A ja życie!
U mnie będą angielki!

Kolejnych zaś kandydatów
cytować osobno nie trzeba.
Każdy też przecież z tych innych
szydzi od prawa do lewa,
a potem sam obiecuje
kawiorkę całemu miastu.
Dość tu dodać, że ich wszystkich
było aż jedenastu.

Słucha ich Jasiu maleńki,
lecz chleba amator duży.
Myśli, które Jasia nachodzą
tak można by powtórzyć:
Czy plotą bzdury świadomie?
Czy mają w głowach warzywo?
Toć „weka“, „baton“, „angielka“ -
to wszystko to samo pieczywo.

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating: