ostatni koncert
do lasu idzie się przez most
szeroki z grubych bali
oparłam się o poręcz
drewniana solidna zatrzymała
rzeka dołem płynie
ona płynie ja patrzę
oczy moje pożyczyła
moją twarzą spogląda
mój smutek zatrzymała
nic nie mówi drży i patrzy
moimi oczami patrzy
aż chłód po ramionach
samotność przy poręczy
bliżej i bliżej podchodzi
za nią zachód słońca
w krwawej purpurze
wahanie przy poręczy
wieczór w szaroczerni
noc pełna zjaw i omamów
namawiają przekonują
poręcz solidna wysoka
rzeka w dole szemrze
gra na otoczakach
hipnotyzuje murmurandem
nigdy nikt nie grał tylko dla mnie
szeroki z grubych bali
oparłam się o poręcz
drewniana solidna zatrzymała
rzeka dołem płynie
ona płynie ja patrzę
oczy moje pożyczyła
moją twarzą spogląda
mój smutek zatrzymała
nic nie mówi drży i patrzy
moimi oczami patrzy
aż chłód po ramionach
samotność przy poręczy
bliżej i bliżej podchodzi
za nią zachód słońca
w krwawej purpurze
wahanie przy poręczy
wieczór w szaroczerni
noc pełna zjaw i omamów
namawiają przekonują
poręcz solidna wysoka
rzeka w dole szemrze
gra na otoczakach
hipnotyzuje murmurandem
nigdy nikt nie grał tylko dla mnie
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating