Tour de vie
Ktoś dał znak do gonitwy
i ruszyli do tego wyścigu,
chociaż droga była donikąd,
chociaż celów było bez liku.
Tak pobiegli na oślep przed siebie,
ci młodzi, wciąż zbuntowani
i ci dla których życie,
było tylko kolejną przystanią.
Ojcowie co pracę przerwali
w połowie wbitego gwoździa,
spakowali drugie śniadanie
i pognali prosto przez pola.
Matki z dziećmi małymi na rękach,
niosąc w torbie brudne talerze,
jak owce pokorne, posłusznie
powlokły się za swoim mężem.
Tylko starcy zostali w domach
by odmawiać codzienne pacierze,
oni już ten dystans przebiegli
i wrócili do siebie.
Tylko czasem ktoryś, gdy śmiałość
po trzech, czy czterech piwach,
pokuśtyka na oślep w przeszłość
i tyle go widać.
i ruszyli do tego wyścigu,
chociaż droga była donikąd,
chociaż celów było bez liku.
Tak pobiegli na oślep przed siebie,
ci młodzi, wciąż zbuntowani
i ci dla których życie,
było tylko kolejną przystanią.
Ojcowie co pracę przerwali
w połowie wbitego gwoździa,
spakowali drugie śniadanie
i pognali prosto przez pola.
Matki z dziećmi małymi na rękach,
niosąc w torbie brudne talerze,
jak owce pokorne, posłusznie
powlokły się za swoim mężem.
Tylko starcy zostali w domach
by odmawiać codzienne pacierze,
oni już ten dystans przebiegli
i wrócili do siebie.
Tylko czasem ktoryś, gdy śmiałość
po trzech, czy czterech piwach,
pokuśtyka na oślep w przeszłość
i tyle go widać.
My rating
My rating
My rating
My rating