ROZBITKOWIE
ROZBITKOWIE
Farsą, żartem… niby cudem
wyłaniają się z poranka grafitu
epizody miliardów przebudzeń
w przemianie materii oddechów
rozbitkowie każdej śmiertelnej epoki
zachowania masy prawem
coraz częściej ciałopalne zwłoki
by ginąć w stopklatkach sekund
śladem niecierpliwych popiołów
jednym nieba podmuchem
A lunatyczni poeci liczni
i ich przemyślenia w spoczynku
nie znajdują awaryjnych wyjść
z marnotrawnych ciał zmysłowości
pomnych błękitów świtów
za ochry zachodów uchodzą
w niebyt zdrętwiałych cieni
papilarnych linii na zawsze pozbawieni
umęczeni nadawaniem kształtów
bujającemu w obłokach życiu
⊰Ҝற$⊱ ……………………………………………………………Toruń, 16 marca '19
Farsą, żartem… niby cudem
wyłaniają się z poranka grafitu
epizody miliardów przebudzeń
w przemianie materii oddechów
rozbitkowie każdej śmiertelnej epoki
zachowania masy prawem
coraz częściej ciałopalne zwłoki
by ginąć w stopklatkach sekund
śladem niecierpliwych popiołów
jednym nieba podmuchem
A lunatyczni poeci liczni
i ich przemyślenia w spoczynku
nie znajdują awaryjnych wyjść
z marnotrawnych ciał zmysłowości
pomnych błękitów świtów
za ochry zachodów uchodzą
w niebyt zdrętwiałych cieni
papilarnych linii na zawsze pozbawieni
umęczeni nadawaniem kształtów
bujającemu w obłokach życiu
⊰Ҝற$⊱ ……………………………………………………………Toruń, 16 marca '19
My rating