część pierwsza dłuższego tekstu

5.0/5 | 3


Mam dość świata i problemów związanych z życiem.
Problemów zawsze jest więcej niż szczęścia.
To jest co najmniej dziwne.
Rozmyślam nad tym wszystkim cały wieczór.
Palę papierosa, nie pierwszego i nie ostatniego zapewne.
Palę, bo chciałbym nauczyć się rozwiewać problemy, tak jak wiatr rozdmuchuje wydobywające się resztki spalonego tytoniu z moich ust.
Nazywam to takim aktem oczyszczenia.
Zresztą, palenie też jest problemem.
Tutaj chodzi o zdrowie.
Płuca przecież się niszczą.
Każdy kolejny papieros, to jak gwóźdź do trumny- rzekł ktoś, kiedyś.
A ja na tym świecie czuję się jak w trumnie właśnie.
Czuję się jak w pudle zabitym dechami, do którego na bieżąco ktoś wbija gwoździe wielkości promienia słońca.
Niby ta moja trumna życiowa jest wręcz ogromna, to czasem te gwoździe, w postaci problemów i rozterek sercowych dotykają zbyt głęboko.
Jak już się wydostanę z ucisku jednego gwoździa, to ktoś mnie dobije drugim.
I tak cały czas.
Moje życie dzięki temu zamienia się w ciało, które co chwilę się tnie, dźga, piłuje, a blizny zostają na wieki.
Na dodatek czasami, mimo tego, że nie chcę pojawia się ten sam problem.
Wtedy wygląda to co najmniej tak, jakby, ciało cięte było w tym samym miejscu wielokrotnie, skóra ledwo się zregeneruje, a już krwawi na nowo.
Właśnie tak wygląda moje życie na świecie.
Nawet fetyszysta kochający się w bólu, w końcu padłby ze zmęczenia i zaczął wrzeszczeć: Dość!
Jeszcze do tego dochodzą inne schorzenia.
Jak się w życiu zrani, to w momencie, gdy skóra po pocięciu jest otwarta, automatycznie atakowana jest przez stado bakterii.
Biologia się odzywa, bodajże dział odporności.
Bakterie mają dziwne nazwy, wymienię kilka z nich.
Na przykład: patologos, alkoholizmos, narkomanios, politykos i wiele, wiele innych syfów siejących w ciele tylko zgroze i zniszczenie.
Zapomniałem o jeszcze jednym wirusie, który jest cyklowo przez układ odpornościowy traktowany jako element organizmu.
Wirus ten nazywa się miłościos.
Ten śmiertelny wręcz wirus dostaje się zarówno do mózgu, serca jak i umysłu.
Umówmy się, że dla mnie mózg i umysł to nie jest to samo.
Chociażby dlatego, że mózg po prostu jest, a umysłem się posługuję.
I kiedy bakteria miłościos dostanie się do tych części ciała, przemienia się w pierwotniaka, który rośnie, rośnie i rośnie, a w końcu sam z siebie pęka.
Bo nawet ten wirus jest świadom tego, jak wielkie spustoszenie czyni w swoim własnym pasożytniczym, co prawda organizmie.
Papieros mi się skończył.
Wyciągam od razu następnego i znów palę i znów rozmyślam, i znowu chce mi się rzygać nad tym zafajdanym światem.
Rozmawiałem kiedyś z psychologiem, który tłumaczył mi jak działa ludzka psychika.
Z tego co pamiętam to mniej więcej było to tak, że jeżeli wmawiamy komuś by nie myślał o różowym słoniu z rózowym ogonem i wielką różową trąbą, to ten ktoś i tak będzie o tym myślał.
Dlatego bardzo mocno umiejscowiła się w nas choroba zmanipulacjowanos-ludzios, spowodowana wirusem politykos.
A wirus politykos jak ten papieros, zapalisz, zaciągniesz się parę razy, a potem pozostają pety.
Posprzątać to nie ma komu.
Mam kolejne porównanie.
Świat, jak popielniczka.
Każdy dorzuci swoją wypaloną do filtra cygarytę, a my ludzie myślimy, że świat jest piękny.
Świat śmierdzi tak naprawdę.
Tak jak papierosy, one też śmierdzą, ale ja palę.
Bo przynajmniej wtedy mam wrażenie, że mogę wykurzyć cały świat.
Wyobrażam sobie, że ten papieros, to jest ktoś, a ja go potrząsam co jakiś czas.
Sprawiając że część tego kogoś zamienia się w pył.



 
COMMENTS


@KLU

Dziękuję bardzo.

Pozdrawiam!

Moja ocena

dzisiaj doszłam do takich samych wniosków papierosowych to chyba przez to wiosenne powietrze:) świetny tekst!gratuluję!
My rating:  

My rating

My rating:  

Moja ocena

jedyne czego w życiu żałuję, to zapalenia pierwszego papierosa..
My rating: