BALLADA O JAZZMANACH W ZAŚWIATACH

author:  Jarosław Burgieł
5.0/5 | 5


Z nieznanej ulicy
wszedłem do
baraku
Tam wszyscy grali
jazz
(sami biali)
Przyjęty życzliwie
nie wiedziałem
gdziem jest
a wszyscy grali
jazz
W drzwiach sali
czasem Murzyni zjawiali się
w białych kitlach
a biali grali
jazz
w klimacie
jakby
światem rządził dźwięk
bo ciągle grano
jazz
Myślałem że trafiłem
do jazzowego klubu
na wieczny
wieczny
jam
rozanielony
lecz nagle ktoś mi rzekł
że odejść trzeba już
bo kończy się jamboree
...jazz...
Do sali weszli Murzyni
i cichł powoli
jazz
Nim się obudziłem
jazzmani wstęgą mnie
odznaczyli
lecz gasł powoli
jazz
Strażników w białych kitlach
wszyscy słuchać musimy
mówili
to anioły pokuty
które pilnują nas
skończył się jazzu czas
i lepiej instrument
odłożyć
bo karcer-blues
Ze snu wszedłem w dzień
pytając gdzie poniósł mnie sen
a w głowie brzmiał mi
jazz

Skąd wróciłem
już wiem
już wiem
to czyściec był dla białych
grających tylko
jazz
Pewnie nie trafię już tam
na nocny jam
w niepokutną niedzielę
gdzie jazzmani
nazwali mnie
przyjacielem

Kto by to pomyślał
że widziałem
taki czyściec
gdzie wszyscy grają
jazz
więc racz im dać Panie
wieczne odpoczywanie
i nieustanny jam



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
05.11.2019,  Edyta Jach

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
02.11.2019,  A.L.

My rating

My rating: