***
W rozmokłych lustra kałużach
dzień się przegląda
bladym świtem
Nierównym krokiem
oddech zamknięty
w dłoniach
Nad wieczoru krawędzią
myśli przystanek
czekam
Pod powiekami
nieśmiało kiełkuje
skrzydłami anioła
szeroko otwarte jutro
dzień się przegląda
bladym świtem
Nierównym krokiem
oddech zamknięty
w dłoniach
Nad wieczoru krawędzią
myśli przystanek
czekam
Pod powiekami
nieśmiało kiełkuje
skrzydłami anioła
szeroko otwarte jutro
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating