Granica poety; wers świtu

author:  Piotr Paschke
5.0/5 | 2


Ile jeszcze koncertowej strefy pomylonych ?

Obserwuję jej odwet niczym wycinanki -
podstęp o byciu, myśleniu, wolności,
brak, trzy nieme świerki
ślubujące łące zdrowie i chorobę.

Niebo jak przecinek, odchodzi niedaleko,
po chustce obłoku odpływa, co wiemy,
od początku pułapka wielkich rozruszników;
żadne z nich granice dla niewidomych palców,
lecz granice innej wersji.

Nie ma innego nieba,
nie ma innego dnia –
sprawiedliwie podzielić dyskusję nie dane;

każda dyktatura chyli się ku upadkowi.

Ilu jeszcze pomyleńców ?
Sygnalizowany bezruch wchodzi w księżycowy język
Tylko wtedy, kiedy lato zamknięte.

A dzwony biją na zapowiedzi

na doskonałe porozumienie w bezpiecznej przystani
świerku, łąki i chorowitej granicy.



 
COMMENTS


My rating

prawdę rzekła Agnieszka...
My rating:  

My rating

piękny wiersz:)

My rating

My rating: