Granica poety; wers świtu
Ile jeszcze koncertowej strefy pomylonych ?
Obserwuję jej odwet niczym wycinanki -
podstęp o byciu, myśleniu, wolności,
brak, trzy nieme świerki
ślubujące łące zdrowie i chorobę.
Niebo jak przecinek, odchodzi niedaleko,
po chustce obłoku odpływa, co wiemy,
od początku pułapka wielkich rozruszników;
żadne z nich granice dla niewidomych palców,
lecz granice innej wersji.
Nie ma innego nieba,
nie ma innego dnia –
sprawiedliwie podzielić dyskusję nie dane;
każda dyktatura chyli się ku upadkowi.
Ilu jeszcze pomyleńców ?
Sygnalizowany bezruch wchodzi w księżycowy język
Tylko wtedy, kiedy lato zamknięte.
A dzwony biją na zapowiedzi
na doskonałe porozumienie w bezpiecznej przystani
świerku, łąki i chorowitej granicy.
Obserwuję jej odwet niczym wycinanki -
podstęp o byciu, myśleniu, wolności,
brak, trzy nieme świerki
ślubujące łące zdrowie i chorobę.
Niebo jak przecinek, odchodzi niedaleko,
po chustce obłoku odpływa, co wiemy,
od początku pułapka wielkich rozruszników;
żadne z nich granice dla niewidomych palców,
lecz granice innej wersji.
Nie ma innego nieba,
nie ma innego dnia –
sprawiedliwie podzielić dyskusję nie dane;
każda dyktatura chyli się ku upadkowi.
Ilu jeszcze pomyleńców ?
Sygnalizowany bezruch wchodzi w księżycowy język
Tylko wtedy, kiedy lato zamknięte.
A dzwony biją na zapowiedzi
na doskonałe porozumienie w bezpiecznej przystani
świerku, łąki i chorowitej granicy.
My rating
prawdę rzekła Agnieszka...My rating
piękny wiersz:)My rating