(Essay) Uciec, ale dokąd?

author:  Andrzej Malawski
5.0/5 | 1


Pytanie, gdzie mamy szukać odpowiednie słowo? Aby się pożegnać, czy pożegnać się bez pożegnania, po prostu zniknąć, zatrzeć ślady obecności, ślady stóp wymierzających trakcje dawno przechodzonych ścieżek. Może powinniśmy unikać się, gdy nie można pozwolić sobie na wyjaśnienia, na godziwe przywitanie, szczerość, i pozostanie. Wszystko jest zbyt niepewne, niejasne, kiedy to się kończy, kiedy zaczyna, kiedy zaczyna wciągać nas czas, gdy postawimy nogę na niepewnym gruncie mijających chwil. Przechodziłem tamtędy, widziałem tego tamtego, tamci mnie widzieli, ale nie mogłem dostrzec świata, mijających chwil, odjeżdżających może nie tym wozem, wozem bez ciebie, jakbyś zniknęła innym zaprzęgiem, na który nikt nie czekał.
Od czego zacząć, od końca? Od czego zacząć na dzień dobry, jaka myśl zabija mnie wpół słowa, nie chcę byś znikała mi z słów, z treści życia, życia na wygnaniu, tułaczce, od tego do tamtego, od tej do tamtej, codziennie i wszędzie pozostając kimś innym, szukając rozgrzebując i chowając prawdę. Mało ciebie z tutejszego dnia, z teraźniejszej chwili, o którą chciałbym zabiegać, pomimo, tak wielu straconych okazji. Gdzie one teraz są? Te miejsca w których my bywamy sami, czy powinienem bardziej zapytać gdzie to miejsce w którym złączymy osobności, i na kupę wszystkim dodatki, do życia, tak by nie szukali się zbyt uporczywie w wieczności, choć za to bym ręki nie oddał. Nim się spotkamy, spluńmy za siebie, by zostawić niepotrzebny balast wspomnień, ciche utrapienia naszej przeszłości.
Nie będziemy mieć wiecznie po piętnaście lat, choć może wtedy należało by szukać, szukać tamtych których tam zostawiamy, by odeszli znikli bezpowrotnie, a na ich miejsce co? Co pozostaje, co może pozostać po tym, powrót na niepewne grunty, ruchome piaski, bagniska?
Już wiesz jak wygląda świat, chcesz żyć, zniewolony, poniżony, sterowany, i jak pies trzymany na smyczy, karmiony nie z tej ręki, jak chcesz to jedz, póki dobry, jak nie, dawaj drapaka na północ.
Wszyscy zostawiają po sobie to co maja najcenniejsze, tamci wzięli, bo chcieli, inni dali choć nie mieli, więc jak tu teraz odróżniać świt od zmroku, ten żar płynący z nieba, od wyciszającego półmroku albedo, bo tam będziemy się spotykać i zaglądać w siebie, odbić się od ziemi i Ikarem być, łowcą, wolności, suwerenności? Czy prekursorem ludzkiego upadku?

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  
19.04.2020,  Tymon Dan