Wyż z niżem widziany...

author:  Przemysław Mańka
0.0/5 | 0


Miło gdy wyż przesuwa kurtynę niżu
tuż przed nocą w której ukarzę gwiazdy
bo ten niż wypłakał życie
z unoszących się szarych policzków
zasłaniając swoje błękitne oczy
i nie wina jego że przyszły wraz z nim burze
nie winny jest że przepełnił rzeki
pozalewał domy...
że uderzał silnie swoimi iskrami...
bo on sam dzieckiem nad Ziemią
dzieckiem które płaczę nie ze smutku czy radości
płaczę by dać życie i urodzaj
planecie – ludziom – faunie i florze

miło gdy po niżu który nasunął wiele zastanowień i odczuć
wraca wyż bo tak jest kolej
że wyż z niżem między nami wędrują
raz wyż ciepłem to mrozem swoją bezchmurnością...
a niż życiodajnym deszczem – śniegiem i szarościom na niebie
gdzie niekiedy wyjdzie promyk słońca
promyk który wzbudza uśmiech od swojej jasności
który przypomina chwile wyżu
gdzie niebo czyste a świat jasny i ciepły od słońca
z widokiem na błękit z mapą drogi mlecznej
miły jest niż majowy jego ciepłe krople opadające na głowy
i miły wyż co majem jasność i ciepło przyniesie
gdzie razem zmieniają się swoimi rolami
przynoszą urodzaj , gdzie wszystko rośnie i rozrasta się
a nam ludziom tak wiele refleksji – smutków i radości
przed tą nocą był przeze mnie niżem z wyżem widziany
gdzie zamieniali się rolą...



 
COMMENTS