Surrealistycznie...
Gołębie na kominach szczekały
psy fruwały pod sztucznym niebem
chmury rozrzucały jakieś znaki
papierowe kwiaty pięknie zakwitały
idę na randkę z laleczką Chucky
do smutnego lunaparku
gdzie rosną drzewa ze stali
potem przejdziemy nad staw złoty
tam gdzie pływają marcujące koty
nakarmimy je plastikowym chlebem
już widzę jak płyną w oddali
bo przecież kotem jest każdy z nas
wieczorem księżyca już nie było
gdzieś przepadł w gwiazd blasku
słońce zaszło wcześniej całe zielone
świat odwrócony na lewą stronę
nastawiam od nowa czas
w klepsydrze bez piasku
którą ukradnę jutro na jarmarku
psy fruwały pod sztucznym niebem
chmury rozrzucały jakieś znaki
papierowe kwiaty pięknie zakwitały
idę na randkę z laleczką Chucky
do smutnego lunaparku
gdzie rosną drzewa ze stali
potem przejdziemy nad staw złoty
tam gdzie pływają marcujące koty
nakarmimy je plastikowym chlebem
już widzę jak płyną w oddali
bo przecież kotem jest każdy z nas
wieczorem księżyca już nie było
gdzieś przepadł w gwiazd blasku
słońce zaszło wcześniej całe zielone
świat odwrócony na lewą stronę
nastawiam od nowa czas
w klepsydrze bez piasku
którą ukradnę jutro na jarmarku
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Brzmiałoby lepiej "w blasku gwiazd" ( 6 wers od dołu) :)