Mój życiorys
Urodzony w coraz odleglejszej przeszłości
jako owoc wielkiej najprawdziwszej miłości
dla rodziców dawców życia kieruję te słowa
i piszę mój życiorys dla nich dziś od nowa
Rozdaję kawałki szczęścia które mi odebrano
wybaczam tym którzy mnie kiedykolwiek zranili
bo wiem dziś jak ból zranionego serca nie umili
za moich bliskich modlę się aby byli szczęśliwi
nikt już mnie niczym nie oburzy i nie zadziwi
ludzie którzy na zawsze w pamięci pozostaną
To co złe niech się okryje kurzu czarnym pyłem
nie skarżę się psychologom na mój pokręcony los
dzielę się wszystkim z każdym i nie jest to włos
dzielony kiedyś nerwowo bezsensownie na czworo
choć czasu upłynęło od początku naprawdę sporo
przepraszam Pana Boga za to co sam uczyniłem
Poznaję dźwięki zegara na ścianie jak serca bicie
chcę aby inni byli szczęśliwi jak ja kiedyś byłem
idę ku nowemu życiu i nigdy jak rak tyłem
piszę o miłości która zawsze dzielona się mnoży
a serce się raduje gdy rym z myśli sam się ułoży
psychoterapią jest dzisiaj wyłącznie całe życie
Bronię duszy choć nie wiem czy jesteś czyja
czy będziesz czy już byłaś -nie o to serce pyta
piszę co w sumieniu myśl na nowo wyryta
od lat los jak kowal przeznaczenie wykuwam
czasem coś przepowiem bo tyle przeczuwam
wiem kiedy mi podziękuje inaczej czas przemija
Przed tym co mnie zgubiło innych dzisiaj poratuję
spójrz szczerze w oczy szaremu zwykłemu poecie
każdy człowiek coś dźwiga na zgarbionym grzbiecie
one patrzą na ciebie tak normalnie i nie skrycie
kiedy kochają toną w ekstazie i ślepym zachwycie
wrażliwym moim sercem inne samotne odnajduję
Urodzony tak dawno tyle lat już temu
nauczony stawiać czoła przeciw złemu
zmierzam odważnie na szlaki nieodkryte
co rok odnawiam moje curriculum vitae
jako owoc wielkiej najprawdziwszej miłości
dla rodziców dawców życia kieruję te słowa
i piszę mój życiorys dla nich dziś od nowa
Rozdaję kawałki szczęścia które mi odebrano
wybaczam tym którzy mnie kiedykolwiek zranili
bo wiem dziś jak ból zranionego serca nie umili
za moich bliskich modlę się aby byli szczęśliwi
nikt już mnie niczym nie oburzy i nie zadziwi
ludzie którzy na zawsze w pamięci pozostaną
To co złe niech się okryje kurzu czarnym pyłem
nie skarżę się psychologom na mój pokręcony los
dzielę się wszystkim z każdym i nie jest to włos
dzielony kiedyś nerwowo bezsensownie na czworo
choć czasu upłynęło od początku naprawdę sporo
przepraszam Pana Boga za to co sam uczyniłem
Poznaję dźwięki zegara na ścianie jak serca bicie
chcę aby inni byli szczęśliwi jak ja kiedyś byłem
idę ku nowemu życiu i nigdy jak rak tyłem
piszę o miłości która zawsze dzielona się mnoży
a serce się raduje gdy rym z myśli sam się ułoży
psychoterapią jest dzisiaj wyłącznie całe życie
Bronię duszy choć nie wiem czy jesteś czyja
czy będziesz czy już byłaś -nie o to serce pyta
piszę co w sumieniu myśl na nowo wyryta
od lat los jak kowal przeznaczenie wykuwam
czasem coś przepowiem bo tyle przeczuwam
wiem kiedy mi podziękuje inaczej czas przemija
Przed tym co mnie zgubiło innych dzisiaj poratuję
spójrz szczerze w oczy szaremu zwykłemu poecie
każdy człowiek coś dźwiga na zgarbionym grzbiecie
one patrzą na ciebie tak normalnie i nie skrycie
kiedy kochają toną w ekstazie i ślepym zachwycie
wrażliwym moim sercem inne samotne odnajduję
Urodzony tak dawno tyle lat już temu
nauczony stawiać czoła przeciw złemu
zmierzam odważnie na szlaki nieodkryte
co rok odnawiam moje curriculum vitae
My rating
My rating