Dwaj ja

author:  Czarek Płatak
5.0/5 | 8


Dwaj ja

Jeden — ciernie ma na oczach,
a w źrenicach immanentne
sterczą groty włóczni słońca,
jego mroczna twarz to ołtarz
gdzie ze łzami miesza się krew.

Sto strzał z deszczu strug wrażone
w grzbiet, zastygły błyszcząc z wrzaskiem
niczym mroźne, ostre sople,
bezlitosne palce boskie,
doskonałe w swym bestialstwie.

Złoty anioł mu do ziemi
obie stopy wskroś przyszpilił,
teraz pyszni się i mieni,
dumnoskrzydły, niedosiężny;
niebo kipi ponad nimi.

Drugi — obok niczym obłok
lekko się nad drogą wznosi,
ręką kulę ziemską objął,
jakby to był wielki owoc
kolorowy, dobry, słodki.

Jedzą dzień i dzień śpiewają
otwarte jak okno usta,
szumi nad nim kwietna gałąź,
na gałęzi stary Charon
w hamaku ze snów się huśta.

Dwóch nas, w duszach dwóch mieszkamy
jak bliźniacy z jednym sercem,
tacy różni, a ci sami,
ponoć leczy się dualizm,
lecz z nas żaden tego nie chce.

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
18.04.2019,  bezecnik

My rating

My rating:  
18.04.2019,  Ula eM

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
18.04.2019,  A.L.

My rating

My rating: