W LABORATORIUM
W LABORATORIUM TRANSPLANTOLOGII
Kiedyś w cichości gabinetu
laboratorium transplantologii nieżycia
wybudzę się własnym cieniem
odtąd pełznącym bezwładnie
ku zatracaniu w samotność
a dotąd będącym upartym prześladowcą
wchłaniającym mnie jak gąbka
w lepkim posłuszeństwie
psiej wierności
bez własnych myśli
i kochającym bez sensu
samotność w aseksualnej nicości
kropli suchych deszczy
zupełnie mi obcy
Drań zaś dziwnym trafem…
egzystuje przeźroczyście
w biernej materii
bez kłopotliwego dylematu
poszukiwania sensu zmartwychwstania
z ubezdźwięczniania podświadomości
grzebanego żywcem
w masowym szaleństwie nieświadomości
zniewalając
żałosnego niewolnika wspomnień
bez wady serca
lecz z okaleczoną duszą
goniącego oświecone cienie
wierszy zamazanych
w krainie cieni
⊰Ҝற$⊱………………………………………………………… Toruń 4 października '18
Kiedyś w cichości gabinetu
laboratorium transplantologii nieżycia
wybudzę się własnym cieniem
odtąd pełznącym bezwładnie
ku zatracaniu w samotność
a dotąd będącym upartym prześladowcą
wchłaniającym mnie jak gąbka
w lepkim posłuszeństwie
psiej wierności
bez własnych myśli
i kochającym bez sensu
samotność w aseksualnej nicości
kropli suchych deszczy
zupełnie mi obcy
Drań zaś dziwnym trafem…
egzystuje przeźroczyście
w biernej materii
bez kłopotliwego dylematu
poszukiwania sensu zmartwychwstania
z ubezdźwięczniania podświadomości
grzebanego żywcem
w masowym szaleństwie nieświadomości
zniewalając
żałosnego niewolnika wspomnień
bez wady serca
lecz z okaleczoną duszą
goniącego oświecone cienie
wierszy zamazanych
w krainie cieni
⊰Ҝற$⊱………………………………………………………… Toruń 4 października '18
My rating