JA I MCHU ŹDŹBŁA
JA I MCHU ŹDŹBŁA
Tkwię ofiarowany nie wiadomo komu
tutaj i przez nie wiadomo kogo
u drzwi niedomkniętych
pod kolumnami sklepienia nieba
zagubiony w stłaczanym w nicość
przezeń powietrzu
co gwałci wściekle mą ciszę
czyni zmierzch na twarzy
minuta po minucie niweczy godziny
nastawia mnie przeciw mnie
nie ważąc, że przeciw sobie
a w trującym słowie
rozjątrza jaźń otwierając rany
i mchu źdźbła resztką światła
w kroplach deszczu rani
a gdy się obudzę
może się uśmiechnę…
choć pewnie zapłaczę wierszem
⊰Ҝற$⊱ ……………………………………………………………Toruń 3 października '18
Tkwię ofiarowany nie wiadomo komu
tutaj i przez nie wiadomo kogo
u drzwi niedomkniętych
pod kolumnami sklepienia nieba
zagubiony w stłaczanym w nicość
przezeń powietrzu
co gwałci wściekle mą ciszę
czyni zmierzch na twarzy
minuta po minucie niweczy godziny
nastawia mnie przeciw mnie
nie ważąc, że przeciw sobie
a w trującym słowie
rozjątrza jaźń otwierając rany
i mchu źdźbła resztką światła
w kroplach deszczu rani
a gdy się obudzę
może się uśmiechnę…
choć pewnie zapłaczę wierszem
⊰Ҝற$⊱ ……………………………………………………………Toruń 3 października '18
My rating
My rating
My rating