Mojra
Biegł przez deszcz, wiatr i nieprzyjazny las, gnany strachem i latami poniewierki. Miał dość, nadarzyła się okazja zerwać z przeszłością, więc uciekł. Wołali za nim i rzucali kamieniami. Ale to już nie bolało, czuł tylko zmęczenie i głód.
Przystanął zasapany na progu pierwszego napotkanego domu. Drzwi się otworzyły. Kobieta wyglądała na przestraszoną. Ale jedno spojrzenie wystarczyło. Taka pewność uczuć nie zdarza się zbyt często, a może i tak, ale zabiegani, zagłuszani po prostu jej nie zauważamy.
- Wejdź.
Te zielone oczy, kruczoczarne włosy, prosta, kwiecista sukienka i zapach ciepła… Pokocham ją… Zostanę tu na dłużej... Może na zawsze… I zamerdał ogonem.
Przystanął zasapany na progu pierwszego napotkanego domu. Drzwi się otworzyły. Kobieta wyglądała na przestraszoną. Ale jedno spojrzenie wystarczyło. Taka pewność uczuć nie zdarza się zbyt często, a może i tak, ale zabiegani, zagłuszani po prostu jej nie zauważamy.
- Wejdź.
Te zielone oczy, kruczoczarne włosy, prosta, kwiecista sukienka i zapach ciepła… Pokocham ją… Zostanę tu na dłużej... Może na zawsze… I zamerdał ogonem.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
:-)
:-)