Oddajcie mi moje dzieciństwo – refleksje międzyrozdziałowe (fragment powieści: "Późne macierzyństwo jak pudełko wierszy")

5.0/5 | 6


Cholerna komuna, która pozbawiła mnie czekolad, ciuchów, podpasek i papieru toaletowego.
Bezkrwawa niewola kształtująca psychikę i wypaczająca dzieciństwo.
Ze stanu wojennego niewiele pamiętam, tylko tyle, że siostra miała problemy z kupieniem na wesele złotych obrączek i wódki.
Wciąż jednak z łatwością przywołuję w pamięci widok ulotek „Solidarności”, których nauczyłam się na pamięć i beztrosko recytowałam podczas zabaw skupionych wokół trzepaka dzieci. Pamiętam, jak nie rozumiejąc znaczenia zwrotek, grając w klasy śpiewałam: „Janek Wiśniewski padł…"
Pamiętam dary z kościoła.
Nadal noszę w pamięci obraz przyjeżdżających do naszego miasta na tak zwane kolonie letnie, tłoczących się w oknach internatu dzieci z zachodniej granicy, które, jakbyśmy byli psami, rzucały nam z okien cukierki, które wydzieraliśmy sobie z rąk, rozdzierając przy tym szeleszczące papierki. Mimo upokorzona, przychodziliśmy szukać w trawie kolorowych słodkości aż do końca kolonijnego turnusu.
Pamiętam, jak na lekcji historii nauczycielka powiedziała w wielkiej tajemnicy o tym, kto pierwszy przekroczył granicę Polski.
Byłam zdziwiona, że w książkach jest inna prawda. Bo czy mogą być dwie prawdy? Dwie prawdy brzmią jak dwa kłamstwa.
Pamiętam smak przynoszonego w wiadrze z wygiętą rączką mleka z podstawówki. I metalowe kubki. Ale najbardziej pachnący luksusem, brązowy proszek, który przynosiła do szkoły szczęściara z pierwszej ławki. Jej ojciec pracował za granicą. Kakao było rozpuszczalne, a ona w każdym tygodniu upatrywała sobie koleżankę, którą obdarowywała jedną łyżeczkę brązowego specjału. Zawsze byłam dla niej miła, jednocześnie wazeliniarsko fałszywa. Aż pewnego tygodnia doczekałam się swojej porcji. Niestety, nowopoznanym smakiem mogłam delektować się tylko jeden raz, ponieważ moje nieuczciwe intencje szybko wyszły na jaw. Serdecznie jej nienawidziłam z powodu kilku prozaicznych cech: była bardzo ładna, miała ojca za granicą, najlepsze ciuchy, powodzenie u chłopców, mnóstwo przyjaciółek i same dwóje. Ja natomiast miałam same piątki, ale za to nie byłam ładna, ojciec na niskiej polskiej emeryturze, ubrania przechodzone lub uszyte przez mamę, jedną przyjaciółkę i permanentne poczucie niższej wartości, a właściwie to braku wartości w ogóle, które mogło mieć związek z nieobecnością modnego dziś „bezstresowego wychowania”.

Poem versions


 
 
COMMENTS


My rating

My rating:  
20.10.2019,  wroc

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

@ Krzysztof Kowalski

Zgadzam się z tym całkowicie, dokąd to wszystko zmierza...

@ Marek Porąbka

Moja nie sięga i coraz częściej zaczynam to doceniać...

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
03.03.2019,  Ula eM

demokracja.

To zaskakujące że przed 89 rokiem ludzie byli wartościowsi nisz dzisiaj i jak przyjeżdżali Niemcy do Polski, to byli zaskoczeni, że Polskie kobiety są takie piękne i zakładają rodziny i zależy im na wartościach. Dzisiaj Polacy myślą, że mają wolność to prowadzą hulaszcze życie, żrą nafaszerowane chemią i zamiennikami żywność, a wtedy jadło się tylko to co było potrzebne i naturalne rzeczy, które człowiek spalił, teraz gromadzi to w sobie spędzając czas w wirtualnym świecie.

:-)

Moja pamięć sięga w jeszcze bardziej zamierzchłe czasy
A tam jeszcze...straszniej.