O miłości. Monologi Damy Trefl (ciąg dalszy)

author:  befana_di_campi
5.0/5 | 4


Miłość, imperatorze, w snach
teraz przychodzi. Lgnie ciasno
suknia koloru dojrzałego
banana; owocem słodko pachnie,
a ja drżę o niechciane dziecko
*
Gdzieś musieliśmy podziać oczy
imperatorze, skoro dopadła
nas miłość nie bardziej niż
my głupia i bezbronna - pisklę
wyrzucone z gniazda trzmieli
*
Twój oddech ode mnie – daleko
z moim - kiedyś z miętą
tożsamy, imperatorze
miłosnej nudy: ze sobą,
obok siebie, bez siebie
*
Pragnienia wyrzucić do kubła:
gdzie obierzyny, pestki, skorupy
i łuski; wystygły piec, zimny
termofor. Śpiące na biało
pozaścielane łóżka
*
A ten dziadziuś, to ty
imperatorze odniesień
lirycznych pewnej srebrno-
fiołkowej pani, kiedy szaro-
godzinne (przed)wiośnie?



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: