Podróżny
Wlókł się z życiem samotnie,
Nie miał kąta, ni grata.
Pustostany na nocleg,
Tyle dostał od świata.
Broda siwa, zmięrzwiała,
Pozlepiana i spluta.
Odór stęchły i żrący,
Ze starego surduta.
Poły już wyślizgane,
I latami przytarte.
Życie, życie garbate,
Życie jego nic warte.
A ból sączył się z rany,
Jak rozpierzchłe cienie.
Gryzł zdrewniałe kości,
Przynosił cierpienie.
Myślał o latach przeżytych,
Urwała myśl zdanie.
I runął jak podcięty
Na stęchłe posłanie.
Spoczął jak ptak w poszyciu,
Sztywny i podłużny.
Wór drogą sterany,
Nakrył go podróżny.
W swym ostatnim cierpieniu,
Rozdarł jękiem głuszę.
Zeszły cienie na niego,
I zabrały duszę.
Autor: Mesteno
Nie miał kąta, ni grata.
Pustostany na nocleg,
Tyle dostał od świata.
Broda siwa, zmięrzwiała,
Pozlepiana i spluta.
Odór stęchły i żrący,
Ze starego surduta.
Poły już wyślizgane,
I latami przytarte.
Życie, życie garbate,
Życie jego nic warte.
A ból sączył się z rany,
Jak rozpierzchłe cienie.
Gryzł zdrewniałe kości,
Przynosił cierpienie.
Myślał o latach przeżytych,
Urwała myśl zdanie.
I runął jak podcięty
Na stęchłe posłanie.
Spoczął jak ptak w poszyciu,
Sztywny i podłużny.
Wór drogą sterany,
Nakrył go podróżny.
W swym ostatnim cierpieniu,
Rozdarł jękiem głuszę.
Zeszły cienie na niego,
I zabrały duszę.
Autor: Mesteno
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating