Słotna droga

author:  Maribel
4.4/5 | 5


Deszczowo dudniąc
O zetlałe parapety
Spadam
Z pewną taką nieśmiałością
Mknę między obłokami

Szary wzrok
Zakamuflowanego słońca
Rzuca mroczny cień
Na moje myśli
Intencjonalności

Jeden, dwa, trzy...
Piórka rozwiane
Oplatają moje ciało
Duszę się
Oparami moich nastrojów
Jadowitymi toksynami
Szklanej wyobraźni
Która rozbija się
Jak mydlana bańka

Przykładam dłoń do okna
Płaczącego kredowymi łzami
W obiektywie moich źrenic
Widzę powiększoną melancholię
Chromatyczne parasole
I kap, i kap...

Zsuwam się bezwładnie
Po dżdżystej ścianie
Próbowałam powiedzieć
Że potrzebuję przestrzeni
Jednak zatopiłam się
W korpulentnej ziemi

Zamknęłam usta
Zamilkłam
Cicho sza!...
Usłyszałam kojące
Żegnaj
Żegnaj!...
Para siempre...



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

Moja ocena

chromatyczne parasole - udało Ci się zrobić fotografię w wierszu ;)
My rating:  
02.05.2011,  LilaNocna

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
17.02.2011,  renee

My rating

My rating:  
17.02.2011,  bmz