Słotna droga
Deszczowo dudniąc
O zetlałe parapety
Spadam
Z pewną taką nieśmiałością
Mknę między obłokami
Szary wzrok
Zakamuflowanego słońca
Rzuca mroczny cień
Na moje myśli
Intencjonalności
Jeden, dwa, trzy...
Piórka rozwiane
Oplatają moje ciało
Duszę się
Oparami moich nastrojów
Jadowitymi toksynami
Szklanej wyobraźni
Która rozbija się
Jak mydlana bańka
Przykładam dłoń do okna
Płaczącego kredowymi łzami
W obiektywie moich źrenic
Widzę powiększoną melancholię
Chromatyczne parasole
I kap, i kap...
Zsuwam się bezwładnie
Po dżdżystej ścianie
Próbowałam powiedzieć
Że potrzebuję przestrzeni
Jednak zatopiłam się
W korpulentnej ziemi
Zamknęłam usta
Zamilkłam
Cicho sza!...
Usłyszałam kojące
Żegnaj
Żegnaj!...
Para siempre...
O zetlałe parapety
Spadam
Z pewną taką nieśmiałością
Mknę między obłokami
Szary wzrok
Zakamuflowanego słońca
Rzuca mroczny cień
Na moje myśli
Intencjonalności
Jeden, dwa, trzy...
Piórka rozwiane
Oplatają moje ciało
Duszę się
Oparami moich nastrojów
Jadowitymi toksynami
Szklanej wyobraźni
Która rozbija się
Jak mydlana bańka
Przykładam dłoń do okna
Płaczącego kredowymi łzami
W obiektywie moich źrenic
Widzę powiększoną melancholię
Chromatyczne parasole
I kap, i kap...
Zsuwam się bezwładnie
Po dżdżystej ścianie
Próbowałam powiedzieć
Że potrzebuję przestrzeni
Jednak zatopiłam się
W korpulentnej ziemi
Zamknęłam usta
Zamilkłam
Cicho sza!...
Usłyszałam kojące
Żegnaj
Żegnaj!...
Para siempre...
My rating
Moja ocena
chromatyczne parasole - udało Ci się zrobić fotografię w wierszu ;)My rating
My rating
My rating