Gwiezdny pył
Tracisz blask, Książę.
Słońce od ciebie jaśniej świeci,
kiedy rano osusza mgłę.
Wiele twarzy,
znam twoje usta i oczy.
Myślałam, że je odnajdę
w gwieździstych buziach moich dzieci.
A ty tylko ocierałeś łzę,
dzisiaj się tak pięknie jarzy,
jakbyś był snem.
I może cię jeszcze zobaczę,
w tle świata, w przeźroczy
czyjegoś życia.
Ale twoja twarz jak gwiezdny pył,
znika w słońcu
z każdym nowym dniem.
Bez tęsknot, bez wybaczeń
jakbyś był snem,
jakbyś tylko był.
Nie wiem, czy zdążę.
Słońce od ciebie jaśniej świeci,
kiedy rano osusza mgłę.
Wiele twarzy,
znam twoje usta i oczy.
Myślałam, że je odnajdę
w gwieździstych buziach moich dzieci.
A ty tylko ocierałeś łzę,
dzisiaj się tak pięknie jarzy,
jakbyś był snem.
I może cię jeszcze zobaczę,
w tle świata, w przeźroczy
czyjegoś życia.
Ale twoja twarz jak gwiezdny pył,
znika w słońcu
z każdym nowym dniem.
Bez tęsknot, bez wybaczeń
jakbyś był snem,
jakbyś tylko był.
Nie wiem, czy zdążę.
Poem versions
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating