Spotkanie
Spotkanie
Dziś spotkałem cię na drodze
i nie mogę przestać myśleć,
z twojej sierści słońca promień
krzesał świtem złotą iskrę.
Chyba jeszcze strzygłeś uchem,
albo podmuch wiatru to był
zaplątany w miękkim futrze,
gdy mrużyłeś skośne oczy.
Skąd wracałeś? Czy z gościny?
Może inne pilne sprawy
przygnały cię tu, gdzie dymi
w mgłach porannych asfalt czarny?
Tu gdzie miasto nieproszone
pośród spalin, w opon pisku
wypłoszyło las betonem
biedny, martwy niedolisku.
Dziś spotkałem cię na drodze
i nie mogę przestać myśleć,
z twojej sierści słońca promień
krzesał świtem złotą iskrę.
Chyba jeszcze strzygłeś uchem,
albo podmuch wiatru to był
zaplątany w miękkim futrze,
gdy mrużyłeś skośne oczy.
Skąd wracałeś? Czy z gościny?
Może inne pilne sprawy
przygnały cię tu, gdzie dymi
w mgłach porannych asfalt czarny?
Tu gdzie miasto nieproszone
pośród spalin, w opon pisku
wypłoszyło las betonem
biedny, martwy niedolisku.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating