Zaduszki
W ciemnej izbie, samemu
Sobie płomień samotny
Dogasa.
...
A kiedy mrok odludnił
I te drożyny, te pola.
I gwiazdy, strażnice, wystawił.
Tam widać chatę, ktoś woła.
Tam ktoś i świeczkę zostawił.
A w oknie tańcuje ogień.
To słychać- Hejże, to śpiewy.
A tu był krzyż, martwy powiew.
Tam były chata i chlewy.
I cienie dzieci tu plączą.
Tam starców kruche sylwetki.
Godziny, gałęzie mącą.
Godziny, pień próchniuteńki.
To chata była sosnowa,
A bory w dal przycmentarne.
To były chlewy, a pełne.
W dal pola tu nieme, czarne.
Już świta, to ludzie wstają.
A rzecby, bo noc nie nasza.
W ciemnej izbie, samemu
Sobie płomień samotny
Dogasa.
Sobie płomień samotny
Dogasa.
...
A kiedy mrok odludnił
I te drożyny, te pola.
I gwiazdy, strażnice, wystawił.
Tam widać chatę, ktoś woła.
Tam ktoś i świeczkę zostawił.
A w oknie tańcuje ogień.
To słychać- Hejże, to śpiewy.
A tu był krzyż, martwy powiew.
Tam były chata i chlewy.
I cienie dzieci tu plączą.
Tam starców kruche sylwetki.
Godziny, gałęzie mącą.
Godziny, pień próchniuteńki.
To chata była sosnowa,
A bory w dal przycmentarne.
To były chlewy, a pełne.
W dal pola tu nieme, czarne.
Już świta, to ludzie wstają.
A rzecby, bo noc nie nasza.
W ciemnej izbie, samemu
Sobie płomień samotny
Dogasa.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating