Piosenka dla matki

author:  Czarek Płatak
5.0/5 | 6


Piosenka dla matki

Kiedy o niej myślę to najpierw,
widzę łąkę w zieleniach i koc,
radio trzeszczy: — latawce, dmuchawce,
lipiec pachnie jak owoców kosz.

Miałem wtedy lat sześć, nie więcej
i wpatrzone w nią serce szczenięce.

Idzie jesień.

Przekwieciły się łąki, wyżółkły,
upstrzył wiatr w pajęczyny traw morze,
a ja wciąż jakbym widział pośród nich
w jej sukienkę wplątany pól powiew.

Dziś spomiędzy jarzębin gron krwistych,
w złocie słońca i liści poszumie,
znów czerwony, soczysty się przyśnił
uśmiech niczym grający instrument.

Już walizki pakuje na zimę
migrująca, pierzasta hałastra,
gdybyż tylko to było możliwe —
ruszyć z nimi na skrzydłach w ślad lata.

Niebo wisi tak nisko nad ziemią
przystrojone w swą barwę jesienną,
jak nade mną pochylać się zwykłaś,

gdy w me sny szły koszmarów zagony,
lecz wiedziałem, że zmory rozgoni,
twoja twarz, w niej blask skryty księżyca.

Zmrok zapada.

Najpierw zmierzch w swoich ognistych oczach,
światłocienie ulicy naostrzał,
wszystkie znaki, budynki, parkany,

zakochanych zarys na ławeczce,
tam kasztany szeregiem w alejce,
poprzemieniał w ciemniejące plamy.

I rozlewał się smołopodobnie
na ulice, na place, na domy,
szeleszczący wśród liści przechodzień,
płaszczem nocy zamiatając chodnik.

Skrzy się rosa w klejnotach tysięcznych,
w nieba oknie cyrkonie nad światem,
lecą łzy, leci klucz dzikich gęsi
w te cyrkonie, na łąkę, za latem.

Szara mgła, szarym pachnąca dymem,
w szarą ciszę świat wkoło otula,
czy to ty mamo przez tę mgłę idziesz?
czy to tylko ułuda, mgły tuman?

Miga chustka na szyi jedwabna
i żar papierosa rozedrgany,
ciemną postać pochłania noc czarna,
o bruk echem zgrzytają obcasy.

Latarnie sterczą blade jak noże,
kroją mrok w smugi ukośne, chłodne.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
03.09.2018,  Ula eM

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
03.09.2018,  A.L.

My rating

My rating: