Dzienniki introwertyka

5.0/5 | 7


Pal licho z tą muchą!
Stałem się zakochany.
Zakochanym zwykle się jest.
Jest się. Może i bywa. Czuje...
Ja się stałem.
Ot, nagle.
Nagle, bez ceregieli.
Dopiero byłem gotowy się
Na nie zdobyć.

Stałem się zakochany.
Zakochany i gruby.
A to nigdy raczej nie idzie
Ze sobą w parze.

Toteż, jako w miarę
Oblatany astronauta,
A i że akurat była okazja.
Grunt, jestem w połowie
Drogi na Marsa.

Lecę do świata, świętej kolebki
Spoconych, śmierdzących
Mężczyzn, sądząc po niegrzeszącej
Temperaturą powierzchni.

Doprawdy, wolałbym kobiety.
Ale kiedy ta jedna
Nie wie o moim istnieniu.
Nie wie...
A nawet gdyby,
To jakby.

Grunt, mogę się roztrzaskać.
Może lecę z muchą czy
Z jakimś innym na gapę bydlęciem.
Dojdzie do zwarcia...

Ach, jak ja ją kocham.
I poleciałem głupi,
Jak mumia w tych
Perzynach.
Spocę się. I schudnę.

Boże, ja chcę wrócić.
Wrócić!
Powiedzieć jej.
A potem można ginąć.
Choćby i w tym pocisku
I choćby z dwoma
Bzyczącymi poczwarami.

To nie jest wiersz miłosny.
Ba, jaki tam znowu wiersz!
To dzienniki.
Dzienniki!
Dzienniki introwertycznego
Bencwała z przestrzeni
Międzygwiezdnej.
Wysłany  przez agencję
Kosmiczną za jakimiś kamykami.

Dość!
Trzeba wracać!
Trzeba konspirować.
Trzeba uciekać.

A więc spisek.
Więc wojna.
Bunt!

Śmierć dwojga kochanków.
Przeznaczenie zapisane w gwiazdach!
Schowane do postaci muchy.
Do zwarcia!

Mucha!



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
20.08.2018,  Ula eM

Moja ocena

;-)))
My rating:  

My rating

My rating:  
20.08.2018,  A.L.