Nie budź mnie
Nie do zniesienia są te wiersze.
W moim ukryciu tekturowe ściany,
słyszę nawet oddechy.
A ty szepczesz o dłoniach.
One pieszczą.
One zabijają.
I nie mów patrząc w okno o życiu.
Zacisnę mocno powieki
i będę śnić o szczęśliwych tancerkach,
o zniechęconej fali,
która powraca do morza,
a pod nią ruchomy piasek i kamyki.
Nie mów mi o życiu.
Bo jest jak miedziane, ciężkie bransolety u stóp.
A moje skrzydła - słabe jak u motyla.
Tylko bądź przy mnie proszę,
kiedy stanę się hybrydą.
Ktoś musi wiedzieć, że to ja.
W moim ukryciu tekturowe ściany,
słyszę nawet oddechy.
A ty szepczesz o dłoniach.
One pieszczą.
One zabijają.
I nie mów patrząc w okno o życiu.
Zacisnę mocno powieki
i będę śnić o szczęśliwych tancerkach,
o zniechęconej fali,
która powraca do morza,
a pod nią ruchomy piasek i kamyki.
Nie mów mi o życiu.
Bo jest jak miedziane, ciężkie bransolety u stóp.
A moje skrzydła - słabe jak u motyla.
Tylko bądź przy mnie proszę,
kiedy stanę się hybrydą.
Ktoś musi wiedzieć, że to ja.
Poem versions
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating