I CÓŻ, ŻE KOCHAŁEM…
I CÓŻ, ŻE KOCHAŁEM…
Nie stamtąd jest codzienność
nie z refleksów mydlanego nieba
i cisza pod listopadowiem
którą wciąż słyszę
nie stamtąd
jednak nie napiszę
fraz zimnych jak głaz
i nie wypowiem… oschłym
słowem pękającym w szwach
podziwu nie godnym
spod maski mumii
co w oczodołach ma piach
I cóż, że kochałem ludzi
wierzyłem w widzialnych
choć warci tego nie byli
posępni, podstępni
marni i bezbarwni
w bezsmaku, w bezsile
więc wymyśliłem swój własny świat
i żywioły swe i bale
zabawy w poezje, ale
połowicznie, ktoś powie…
cóż, pomyliłem marzenia
których przecież żal
⊰Ҝற$⊱ …………………………………………………………… Szafarnia 18 kwietnia '18
Nie stamtąd jest codzienność
nie z refleksów mydlanego nieba
i cisza pod listopadowiem
którą wciąż słyszę
nie stamtąd
jednak nie napiszę
fraz zimnych jak głaz
i nie wypowiem… oschłym
słowem pękającym w szwach
podziwu nie godnym
spod maski mumii
co w oczodołach ma piach
I cóż, że kochałem ludzi
wierzyłem w widzialnych
choć warci tego nie byli
posępni, podstępni
marni i bezbarwni
w bezsmaku, w bezsile
więc wymyśliłem swój własny świat
i żywioły swe i bale
zabawy w poezje, ale
połowicznie, ktoś powie…
cóż, pomyliłem marzenia
których przecież żal
⊰Ҝற$⊱ …………………………………………………………… Szafarnia 18 kwietnia '18
My rating
My rating
My rating