Powroty
Mogę tu wrócić.
Ławka, co starą bielą wabi
strzyżony trawnik pod swe nogi,
secesji stęchłej krzywy uśmiech
posyła nowym pannom młodym
o długich skrzydłach,jak welony.
Spośród mrowiska
usypanego przy nasturcjach
- liturgia odejść ,
stały element widowiska.
Mogę tu wrócić.
Zasilić życiem winne krzewy,
które upadły z cienkiej kraty
przymrozkiem ścięte przerażenia,
syte cierpkości swych owoców
jak stary człowiek złorzeczenia.
I mgłą jesienną się panoszyć
pomiędzy drzewa, ławki, kwiaty.
Całować martwe, mdłe westchnienia
czasu, który przeminął,
czasu, który nie wróci.
Mogę.
A wtedy długim pocałunkiem
zaduszę wszystkie gorzkie żale.
I do karafki kryształowej wrzucę
razem z bursztynem i wiśniami,
zamknę - i niech słońce złoci.
Dłonią zagarnę grudkę ziemi.
Ale...
Nie wrócę tu już tej jesieni.
Nie wrócę.
Ławka, co starą bielą wabi
strzyżony trawnik pod swe nogi,
secesji stęchłej krzywy uśmiech
posyła nowym pannom młodym
o długich skrzydłach,jak welony.
Spośród mrowiska
usypanego przy nasturcjach
- liturgia odejść ,
stały element widowiska.
Mogę tu wrócić.
Zasilić życiem winne krzewy,
które upadły z cienkiej kraty
przymrozkiem ścięte przerażenia,
syte cierpkości swych owoców
jak stary człowiek złorzeczenia.
I mgłą jesienną się panoszyć
pomiędzy drzewa, ławki, kwiaty.
Całować martwe, mdłe westchnienia
czasu, który przeminął,
czasu, który nie wróci.
Mogę.
A wtedy długim pocałunkiem
zaduszę wszystkie gorzkie żale.
I do karafki kryształowej wrzucę
razem z bursztynem i wiśniami,
zamknę - i niech słońce złoci.
Dłonią zagarnę grudkę ziemi.
Ale...
Nie wrócę tu już tej jesieni.
Nie wrócę.
Poem versions
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating