Wizjer

5.0/5 | 1


Ostatnie drzwi szczelne.
Kluczyk w kieszeni
Zmiętolonej koszulki.
Czerwone, wypłowiałe miejsce.
Ciemnia osiągnięta.

Niema toń gwiazd.
Z początku głuche,
Mieszające granaty,
Falisty puls czerni.
Zbija się. Ściska.
Przelewa...

Pomarszczone palce
Wolno przekręcają
Pierścień powiększający.

Tu już kulisty kontur.
Płynie. Zlewa...
W czerni...
Purpurze!
Bieli! Biel!
Biel pulsuje jak inne!
Nie, nie, nie tak. Dysze!
Sprzęga! Zapada w połysk!
To musi!
Musi się skończyć...

Niemy błysk zalał obiektyw.
Fala granatu zalała błysk.
Ciemnia przywrócona.
Okulary odwróciły się
Od obiektywu.
Drżące nogi suną do drzwi.
Spocone ręce sięgają kluczyka.

Zielona jarzeniówka- Otwarte.
I tak zakończyła się noc.
Tak umarło niewidoczne.



 
COMMENTS


My rating

My rating: