Deszczowy lipiec
Taki chaos
zrobił się tego lata.
Motyle pozmieniały drogi.
Umykają, choć powinny tańczyć,
zapomniały o nich pudrowane bogi.
Przeczuwają koniec swego świata ?
Nie rozumiem, co to może znaczyć.
Rozumiem - twarze głupców,
jarmarczne tandety.
Ale żeby motyle ?
One drogę do kwiatów
wszeptaną mają jak złociste winiety
nadziei na wieczność,
co wiosnę.
Ciche drogowskazy
mnie - mogą zmylić na chwilę.
Nie więdną, jak spłowiałe radości.
To ja jestem ślepa,nie motyle.
Muszę patrzeć przez krople deszczu,
muszę nie widzieć szarości.
Przez pomruk ciszy jak tajemne znaki,
plamy szczęścia - rozmyte obrazy.
Lipiec 2008 r.
zrobił się tego lata.
Motyle pozmieniały drogi.
Umykają, choć powinny tańczyć,
zapomniały o nich pudrowane bogi.
Przeczuwają koniec swego świata ?
Nie rozumiem, co to może znaczyć.
Rozumiem - twarze głupców,
jarmarczne tandety.
Ale żeby motyle ?
One drogę do kwiatów
wszeptaną mają jak złociste winiety
nadziei na wieczność,
co wiosnę.
Ciche drogowskazy
mnie - mogą zmylić na chwilę.
Nie więdną, jak spłowiałe radości.
To ja jestem ślepa,nie motyle.
Muszę patrzeć przez krople deszczu,
muszę nie widzieć szarości.
Przez pomruk ciszy jak tajemne znaki,
plamy szczęścia - rozmyte obrazy.
Lipiec 2008 r.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating