Nasza Mała Polska - wołanie do natury

author:  bezecnik
5.0/5 | 4


Dzisiaj rano (brulion)

Do późna czytałem Podsiadłę więc jeszcze we śnie
odbijało się niezrównoważoną gorzałą absurdem
który nieoczekiwanie przywdziewa łagodny rytm
obudziłem się na kacu w pościeli czarnej od potu

tylko pochylone głowy drzew przywołujące wiatr
śpiew drutów budziły niepokój ptasich skrzydeł
butwiejących liści bo pora już na zmianę przelot
początek nowego cyklu a ty stoisz w oknie wagonu

pytasz o adres ja strasznie wkurzony bo tamtego
też pytałaś choć nie wiadomo skąd się wziął
więc macham tylko ręką odchodzę

i to machnięcie ręką twoje głodne usta
brzuch jak z marmuru choć miękki i ciepły
to machnięcie pozostaną już na wieki
albo przynajmniej do usranej śmierci dniem nocą
ze wskazaniem nocy kiedy obok równy oddech

baranki fal na rzece wzdłuż której biegam co rano
by wycyganić od Boga kilka gówien plus
więc biegnę a z góry pikuje mewa
jakby nawiała od Hitchcocka
spóźniona bo i jej nie powinno tu już być
chwytam obiema rękami jej spojrzenie
z zaćmą pytajników

Poem versions


 
COMMENTS


Nasza Mała Polska - wołanie do natury

Dziękuję za pochylenie się nad wierszem i - mimo prowokującej nieco treści - pozytywne oceny.
Serdecznie pozdrawiam
06.06.2018,  bezecnik

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
04.06.2018,  Ula eM

My rating

My rating:  
04.06.2018,  Maciej Misiu