"Nasza Mała Polska - Wołanie do natury"
małe ogródki przed dużymi blokami
kwiaty przeniesione z rodzinnych stron
wokół parku Generała kwitną wiekowe jabłonie
pokrzywione pnie wygrzewają się w słońcu
smukłe topole odchodzą w zapomnienie
przy drodze rozsiadły się miododajne lipy
uleczone kasztany nie czują zagrożenia
jesienią urodzą się brązowe ludziki
dura lex pozwala ścinać stare czereśnie
kruche gałęzie zagrażają dziecięcym alpinistom
owoce przyciągają żarłoczne ptactwo
zastąpią je cudzoziemskie katalpy wielkolistne
nadwiślańskie łąki pokonali budowniczy
kurczą się pod naporem cywilizacji betonu
ustępują drenażom i wałom powodziowym
bezpiecznie będzie acz mniej krajobrazowo
nowy park kieszonkowy obsadzili ogrodnicy
z tych kieszonek na osiedlu bogaty fartuch mamy
w każdej kieszonce bawią się nowe dzieci
może to nie fartuch a brzuch kangurzycy
na ławce przed blokiem sąsiedzi rozprawiają
ten jedzie do córki tamten czeka na wnuki
coraz rzadziej budzi się tęsknota za kamienicą
za wąskimi ulicami z rzadką kępką trawy
moja mała Polska zatopiona w zieleni
w przyjaźni ludzi nasza miasto-wieś
czasem serce próbuje grać na sentymentach
o balkon ociera się modrzew jak wierny pies
kwiaty przeniesione z rodzinnych stron
wokół parku Generała kwitną wiekowe jabłonie
pokrzywione pnie wygrzewają się w słońcu
smukłe topole odchodzą w zapomnienie
przy drodze rozsiadły się miododajne lipy
uleczone kasztany nie czują zagrożenia
jesienią urodzą się brązowe ludziki
dura lex pozwala ścinać stare czereśnie
kruche gałęzie zagrażają dziecięcym alpinistom
owoce przyciągają żarłoczne ptactwo
zastąpią je cudzoziemskie katalpy wielkolistne
nadwiślańskie łąki pokonali budowniczy
kurczą się pod naporem cywilizacji betonu
ustępują drenażom i wałom powodziowym
bezpiecznie będzie acz mniej krajobrazowo
nowy park kieszonkowy obsadzili ogrodnicy
z tych kieszonek na osiedlu bogaty fartuch mamy
w każdej kieszonce bawią się nowe dzieci
może to nie fartuch a brzuch kangurzycy
na ławce przed blokiem sąsiedzi rozprawiają
ten jedzie do córki tamten czeka na wnuki
coraz rzadziej budzi się tęsknota za kamienicą
za wąskimi ulicami z rzadką kępką trawy
moja mała Polska zatopiona w zieleni
w przyjaźni ludzi nasza miasto-wieś
czasem serce próbuje grać na sentymentach
o balkon ociera się modrzew jak wierny pies
Poem versions
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating