BAJKA PORANNA

5.0/5 | 4


BAJKA PORANNA

Między żaluzjami a schyłkiem nocy
gdzieś na wścibskiej przedświtu krawędzi
w przemarzniętym dniu styczniowym
liryczne rodzą się zgłoski i dźwięki
etiud wielobarwnych miłości
zawisają delikatnie na niciach pajęczych

Pukają cicho do drzwi
wabią, mamią igraszek jedwabiem
zaspane motyle tęsknoty
by żeglować ponad rupieci daremność
nad w ciszy pogrążonym blaskiem
i przesunąć za gwiezdny widnokrąg

Niewyspany i nagi
kruchy lunatyk o wizerunku pobladłym
antycznym metrum łagodnie fluoryzującym
wyczerpany choć syty nocą Księżyc
gość, który wpływa, opływa na okrągło
nocami wielbi śmietankowe pigmenty kobiece

Łasy ich i spragniony
ramion i dłoni, ust i ud bajecznej łaski


⊰Ҝற$⊱……………………………………………………………… Toruń - 14 lutego '18

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
19.05.2018,  Ula eM

My rating

My rating: