o!
o! jedziesz znów, mówisz, że pilne spotkanie.
jak gdyby nic kradniesz mi z ust pożegnanie.
zachwyca mnie twa pewna twarz.
czemu by nie. daję. ty grasz.
lecz dzisiaj dzień obnaży sens współistnienia.
nie myśl, że tak dobrze znasz mnie.
nie myśl, że w tę samą grasz grę.
jesteś jak grzech. robisz co chcesz mój kolego.
przy rondzie w stoi was dwóch, ona także.
uber mnie wiózł, nie czytam z ust, ale dranie.
prawie, że wisi u ramienia.
ona, nie ja, to coś zmienia.
zjawiam się ja, w policzki dwa uderzenia.
jak gdyby nic kradniesz mi z ust pożegnanie.
zachwyca mnie twa pewna twarz.
czemu by nie. daję. ty grasz.
lecz dzisiaj dzień obnaży sens współistnienia.
nie myśl, że tak dobrze znasz mnie.
nie myśl, że w tę samą grasz grę.
jesteś jak grzech. robisz co chcesz mój kolego.
przy rondzie w stoi was dwóch, ona także.
uber mnie wiózł, nie czytam z ust, ale dranie.
prawie, że wisi u ramienia.
ona, nie ja, to coś zmienia.
zjawiam się ja, w policzki dwa uderzenia.
COMMENTS
ADD COMMENT