***
Wciąż siedzę i patrzę
jak inni żyją za mnie,
co moje już dawno
przez palce przeleciało
jak blady pyłek
nieistotnych gestów.
Bez ładu, bez składu
kilka cichych słów,
kilka powolnych kroków w przód,
kilka chwil prawdy,
wiele lat iluzji.
Otwarta książka na kolanach,
której od lat nie czytam,
półka z jasnego drewna
obrośnięta warstwą kurzu,
zabrudzone okna,
przez które nie przebija się dzień,
wieczna noc,
martwe kwiaty
w połamanych osłonkach,
zapomniany dom
w samym centrum miasta.
Mój dom
twarde jądro obojętności.
Tu czas nie istnieje,
zegary stoją,
kukułka umarła.
jak inni żyją za mnie,
co moje już dawno
przez palce przeleciało
jak blady pyłek
nieistotnych gestów.
Bez ładu, bez składu
kilka cichych słów,
kilka powolnych kroków w przód,
kilka chwil prawdy,
wiele lat iluzji.
Otwarta książka na kolanach,
której od lat nie czytam,
półka z jasnego drewna
obrośnięta warstwą kurzu,
zabrudzone okna,
przez które nie przebija się dzień,
wieczna noc,
martwe kwiaty
w połamanych osłonkach,
zapomniany dom
w samym centrum miasta.
Mój dom
twarde jądro obojętności.
Tu czas nie istnieje,
zegary stoją,
kukułka umarła.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating