Wenecja. Po karnawale
Wschód
przydaje fasadom
poświatę ze zgaszonego różu
lecz niebo nie odpuszcza
tkwiąc czarną perłą
w oksydowanym srebrze
Ziemia faluje
a wibrując łagodnie
dziurawa gondola
zaprasza do
wpiekłochlupnięcia
w gnijący kanał
przydaje fasadom
poświatę ze zgaszonego różu
lecz niebo nie odpuszcza
tkwiąc czarną perłą
w oksydowanym srebrze
Ziemia faluje
a wibrując łagodnie
dziurawa gondola
zaprasza do
wpiekłochlupnięcia
w gnijący kanał
My rating
My rating
"wpiekłochlupnięcia"
Czym wytłumaczyć ten rażący błąd leksykalny (wpieklochlupnięcie), słowotwórczość Pani ? Niczego w znaczeniu i sensie wersu nie zmienia, poza jednym. Czyni go nazbyt manierycznym.Podczas gdy w strofie zaczynającej się od "lecz niebo nie odpuszcza".... Oczy aż bolą od braku harmonii między "tkwiącą w nim czarną perłą" oraz pozostałymi zwrotkami. Jak z innej planety i wyobraźni. W wierszu skonstruowanym tak egzaltowanie, tchnie tutaj dysonansem.
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Jeśli chodzi o Wenecję to wszystko na jej temat podoba mi się bezkrytycznie. Podobnie jak o kotach. Ale tu akurat sporo dobrego.