Za Ogrodem

5.0/5 | 5


Spod płachty nieba i znużenia ciała
sączą się w ciszę słowa, co nie padły.
Gdzie dzień się kończy – czyhają mokradła.
Znów w lot motyli odejdziesz niecała.

Przecieram lustro rzeki: ogród mętny,
warstwa po warstwie opadają łąki.
Wspak się dobywam z przeszłości opończy.
Na dnie spojrzenia drzemie dawny błękit.

Zaniosę moją nieopowieść jawną
przed waszych twarzy znudzone ołtarze.
Chorągwie pieśni zagasimy w barze
i przewrócimy w szkłach kruchą niedawność.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
30.12.2017,  A.L.

My rating

My rating: