Odwilż
Ja
w czterech zwęglonych ścianach,
totalnym zaćmieniu słońca.
W czerni kończącej karnawał
i ustach, którym zabroniono.
Ty
noś mnie, jak księżyc w butonierce, choć spóźniłam się z rezerwacją.
Namaluj mi siebie na mroźnej kliszy szyby, zaufaj poetom.
Szkło jest jak fotografia - mówili.
Dopóki termometr łaskawy.
Odwilż nadejdzie.
Sprawiedliwość już ustąpiła jej miejsca.
My - jak u Szymborskiej -
nadal nie wiemy
czy to koniec, czy początek.
w czterech zwęglonych ścianach,
totalnym zaćmieniu słońca.
W czerni kończącej karnawał
i ustach, którym zabroniono.
Ty
noś mnie, jak księżyc w butonierce, choć spóźniłam się z rezerwacją.
Namaluj mi siebie na mroźnej kliszy szyby, zaufaj poetom.
Szkło jest jak fotografia - mówili.
Dopóki termometr łaskawy.
Odwilż nadejdzie.
Sprawiedliwość już ustąpiła jej miejsca.
My - jak u Szymborskiej -
nadal nie wiemy
czy to koniec, czy początek.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating